Rejs “Zerówka”
Planowany na okres od 15 do 19 czerwca flis jednej łodzi z punktu „zero” na Wiśle, wzbudził duże zainteresowanie u “Napędzanych”, co zaowocowało organizacją aż trzech załóg na ten spływ.
W środę (15 czerwca) dwie łodzie “Wawrzyniec” oraz “Kaskada” z załogami wyruszyły z Sandomierza do Spytkowic. Po drodze miał miejsce krótki postój przed Krakowem i planowo, ok. 18-tej, dotarły one na miejsce – okolice promu w Spytkowicach.
Tam czekało nas miłe powitanie przez naszych śląskich przyjaciół wodniaków – Monikę i Jacka Parisów oraz Mirka Tłomaka i liczne grono ich znajomych. Wraz z zapadającym zmrokiem, w świetle pochodni, rozpoczęliśmy celebrowanie “Nocy Kupały”. Ok godz. 22 dołączył do nas Marceli 2 z załogą i już kompletne zestawy łodzi nastrajały się do porannego startu.
Miejsce startu do “0” Wisły wybrano nieprzypadkowo, gdyż po wcześniejszym rozpoznaniu poziomu wody, był to jedyny możliwy punkt do slipowania naszych łodzi.
Dzień później (16 czerwca) nasze łodzie w asyście galara “Lux Ex Silesia” osiągnęły ujście Przemszy do Wisły, z oznaczonym początkiem kilometrażu”0″. Po krótkim postoju z naszymi przyjaciółmi ruszyliśmy w dół rzeki, pokonując kolejne śluzy. Późnym popołudniem dopłynęliśmy do Tyńca pod Krakowem (nocleg z malowniczym widokiem Opactwa Benedyktynów).
17 czerwca wyruszyliśmy w dalszą trasę z opóźnieniem, z uwagi na trwające poniżej śluzy “Kościuszko” zawody wioślarskie. Oczekując na śluzowanie, zaskoczeni ujrzeliśmy znaną nam super-załogę “Belfegora”, w osobach Kazia, Zygmunta “Setki” oraz kolegi Jurka. Razem wyruszyliśmy podziwiając piękne widoki Krakowa. Osiągnęliśmy śluzę “Dąbie” i szybko dopłynęliśmy do słynnej śluzy “Przewóz”, gdzie pojawiły się prawdziwe “schody” – zbyt niski poziom wody za śluzą (choć i na to byliśmy przygotowani). Załadowaliśmy łodzie na nasze lawety, które zostały przeprowadzone przez ekipę Mirka i zwodowaliśmy je w pięknym “wąwozie” u Zygmunta. Zaś “Belfegor” zakończył rejs i wyruszył do swego portu, my zaś nieco umordowani skorzystaliśmy z gościnności Barbary i Zygmunta, gdzie po ciepłym posiłku gospodarz czarował nas swoim talentem muzyczno-wokalnym.
W sobotę (18 czerwca) zrobiliśmy zdjęcie przy słupie na setnym kilometrze “U Zygmunta” i powróciliśmy do śluzy” Przewóz” w asyście “Zorazy”. Tym razem przejście śluzy odbyło się pomyślnie i płynąc dalej w dół trudnym odcinkiem na 119 km, osiągnęliśmy za Opatowcem miejsce noclegowe.
W niedzielę, na ostatnim etapie, minęliśmy Szczucin, po drodze spotykając się ponownie z Kaziem oraz jego małżonką na gościnnym i wspaniałym poczęstunku. W dalszej wiślanej trasie pokonaliśmy bez problemu próg w Połańcu, mosty kolejowe i drogowe, by wreszcie ujrzeć przepiękną panoramę Sandomierza.
W szczególny sposób wyrażam podziękowanie wszystkim uczestnikom rejsu za zaangażowanie i pomoc w realizacji świetnej imprezy.
Józek Jemioło
foto: Józek Jemioło, Magda Zielińska, Marek Bażant.