REJSOWY KONIEC STAREGO ROKU

Spontaniczny rejs sylwestrowy mimochodem okazał się świetną imprezą, kończącą wodniacki rok grupy Napędzanych Wisłą. Do dyspozycji chętnych do pożegnania 2023 r. ostał się pokład Tadeusza, któremu potowarzyszył Zawisza.

Ale od początku. Impreza rejsowa planowana byłA na 1 stycznia, ale „głos ludu” zdecydował o rejsie 31 grudnia. Za tym stało kilka aspektów, które pominę, ale wspomnę o pogodzie, która miała być łaskawa. O dziwo, nie była łaskawa, była piękna, jak na tę porę roku.

Napędzani (i inni) w liczbie 13 osób (włącznie z małą pretendentką do tego grona) w samo południe pojawili się na Tadeuszu, by sobie wspólnie podziękować za minione 365 dni. Tadeusz ze swym sternikiem Przemkiem, który na tę okazję zostawił gorące wody Islandii, nie okazał się odporny na nasze wdzięki i mimo dłuższej przerwy odpalił i wypłynął z Portu Sandomierz w stronę Wyspy Koćmierzów. Po chwili dobił do niego Robert na Zawiszy, który „związał” się mocno z bykiem i razem rozpoczęliśmy poszukiwania owej magicznej wyspy.

Parę kilometrów pływania w górę Wisły nie zakończyło się większym sukcesem – żadnej wyspy po drodze nie dostrzegliśmy. Zdecydowaliśmy o cumowaniu w nurcie królowej polskich rzek na 264 km. Ok. godz. 13, nieco wcześniej niż w Sydney, oficjalnie powitaliśmy nowy rok 2024. Ale wpierw podziękowaliśmy za 2023 rok, który, jak zauważył Staszek, był niezwykle udanym. Pośpiesznie potwierdziliśmy tę sentencję, by móc wznieść toast za miniony i za nadchodzący rok. Nie zabrakło tradycyjnego odliczania – dziesięć, dziewięć, osiem….A temu toastowi towarzyszyły kultowe napoje: niskoprocentowy „Siewiernoje Igristoje” i bezalkoholowy „Cin Cin”. Nie obyło się bez wspomnień o smaku dawnych napojów, udających szampana.

Po noworocznym toaście popłynęła tradycyjna kolęda „Nowy rok bieży, w jasełkach leży”. Jakoś nie bardzo znana na środku Wisły, została uzupełniona innymi kolędami. Naprędce zmontowany chór odśpiewał: „Bracia, patrzcie jeno” (o jakże niełatwo), czy „Przybieżeli do Betlejem”. Orzekliśmy, że przed kolejnym rejsem sylwestrowym należy prześpiewać kolędy, adekwatne do tego wydarzenia.

Jako, że stół na ten rejs został obficie zaopatrzony, czas płynął leniwie, wolniej niż woda w nurcie Wisły. Pogawędki, wspominki rejsowe i dobre samopoczucie uczestników spontanicznego rejsu sylwestrowego, wspierane było wyjątkową, jak na tę porę roku, pogodą. Słońce, niewielki chłód, praktycznie brak wiatru, umilało pobyt na ulubionej naszej rzece.

Po dłuższej chwili kontemplacji uroków Wisły i swojego towarzystwa, postanowiliśmy wrócić do macierzystego portu (no bo niektórzy musieli jeszcze skroić warzywa na sałatkę). Przed bulwarami po raz kolejny zostały odpalone sztuczne ognie i przesłaliśmy pozdrowienia licznej grupie turystów przybyłych na bulwar (czyżby wiedzieli o naszym rejsie?). Wpływając na przystań postanowiliśmy ponownie odliczyć tradycyjne 10 sekund do Nowego Roku, a że sternik płynął sobie powoli, powtórzyliśmy to odliczanie jeszcze dwukrotnie. I tak zakończył się ten sylwestrowy rejs, kończący wodniacki rok Napędzanych Wisłą. Oby nowy, 2024 rok był dla nas udany!

Wiesiek Ordon