Za nami kolejne, już 7. jesienne Sprzątanie Wisły. Odbyło się 5 listopada 2022 roku. Pomimo kapryśnej pogody, która dla londyńczyków byłaby czymś normalnym. Kapało prawie podczas całej akcji, lecz “Napędzani…” nigdy się nie poddają.
Wawrzyniec” ze Staszkiem i Robertem na pokładzie, wypłynęli z samego rana na ulubioną wyspę naszej ekipy, czyli “282”. Dokonali niesamowitej rzeczy. Załadowaną do pełna pychówką dopłynęli prawie do mostu kolejowego na Wiśle. Tam część “bagażu” przejął Józek na “Kaskadę“. Worki pełne niepotrzebnych ludziom rzeczy (no bo kto wyrzuca przydatne do Wisły, prawda?) dostarczyli do kontenera.
Ale to nie cała akcja. Przed tym spotkaniem, ekipa w osobach Magdy, Wioli, Krzyśka i Wieśka na “Nadziei”, wspomnianego wcześniej Józka oraz Marka, Jasia i mojej skromnej osoby na Tadeuszu, przedzierała się dzielnie w rejonie sandomierskim przez dość obfite pokłady błota i naniesionych przez Wisłę wszelkiego rodzaju przeszkód, w celu uzbierania jak największej ilości pełnych worków.
Zapełniliśmy prawie cały 7m3 kontener, podstawiony dzięki uprzejmości Zarządu Zlewni w Sandomierzu – Wody Polskie, którzy udostępnili nam przejazd nad sam brzeg Wisły kontenerem zasponsorowanym przez UM w Sandomierzu, a dostarczonym jak zawsze profesjonalnie przez PGKiM w Sandomierzu.
 
Nasz tarnobrzeski oddział “Napędzanych Wisłą” w osobach Marty i Gniewka na pokładzie “Weny“, w towarzystwie Krzyśka i Marcina z zaprzyjaźnionej ekipy ornitologów z Tarnobrzega, posprzątali archipelag wysp tarnobrzeskich, a następnie wspólnie z chłopakami z SP3 w Tarnobrzegu, Tymkiem, Jankiem i Bartkiem wysprzątali brzegi w okolicach TKKF-u. Plon to ok. 10 worów śmieci.
Marta osobiście usunęła (czyli zjadła) z Wyspy Ostrygojada bardzo niebezpieczne pomidory, które w magiczny sposób wyrosły z dala od siedlisk ludzkich. Wyspa ma jeszcze kilka innych nazw: Wyspa Tarnobrzeg, Wyspa Miłość, Wyspa poległych a od teraz Wyspa Tomato.
 
A teraz pora poznać liczby:
– zebraliśmy ok. 7m3 śmieci
– waga 940 kg
– w zestawie znalazła się lodówka, niestety zepsuta
– znaleziono jedno futro, które okazało by się całkiem dobre, gdyby je wysuszyć
– butelek po wodzie ognistej nie liczyliśmy
– od szkła butelkowego doszło do jednego rozcięcia jednej nogi (pacjentka ma się dobrze).
 
Cieszy zapał “Napędzanych…”, którzy nie zrażając się kiepską pogodą, jak zawsze przystąpili do porządków na Wiśle z niesłabnącym zapałem. Od tylu lat.
 
Martwi niestety to, że pomimo upływu lat, śmieci nie ubywa.