W życiu każdej osoby ale też grupy, społeczności czy organizacji dominują czarne kartki w kalendarzu, takie poniedziałki, wtorki i czwartki są one takim chlebem powszednim – ale i najważniejszym, bez którego nie da się żyć. Lecz od czasu do czasu pojawia się czerwona kartka, taki niezwykły, dzień wyróżniający się od innych – święto.

W kalendarzu ”Napędzanych” jest kilka czerwonych kartek: W lipcu aż dwie i pierwszą z nich jest „Flis pod prąd”, jest to czas w którym napędzani ruszają w odwiedziny do swoich starszych braci – flisaków z Ulanowa. Pamiętając doświadczenia z 2019 roku, kiedy San nie chciał nam pokazać swego życzliwego oblicza, ruszyliśmy w piątek po południu. Wyruszyło osiem łodzi: na czele flagowy Zawisza, za nim Korona, Wawrzyniec, Drzazga, Dżoanna, Łezka, Ślicznotka, Wena i Marceli. Kolejna dziewiąta łódź, Elutka miała wyruszyć w sobotę rano. Tym Razem San okazał się życzliwy, płynęliśmy jak po autostradzie. Tylko nieplanowana burza kazała nam chwile poczekać. Planowy nocleg w Stalowej Woli u przyjaciół z OSP Stalowa Wola, Gościnność z jaką zostaliśmy przyjęci urzekła nas, ognisko, poczęstunek, całe zaplecze godne pochwały.

W sobotni poranek wzmocnieni motorówkami i pontonem okolicznych OSP oraz Elutką która zdążyła dopłynąć ruszyliśmy w dalszą drogę. Tym razem w Ulanowie zaskoczyliśmy, byliśmy przed czasem – żadnego spóźnienia.

Bractwo Flisackie stanęło na najwyższym poziomie, poczęstunek, zabawa, wspólnie spędzony czas, tylko chwalić.

A była nas spora grupa, wśród której były też motorówki OSP, Całość pokazała że mimo tego że pływamy na różnych rodzajach łodzi łączy nasz fascynacja rzekami. Plastik, drewno i guma choć tak różne, potrafią się szanować i współpracować.

Cała impreza została również uświetniona paradą łodzi po Sanie, oraz chrztem sandomierskich łodzi.

Czas szybko upłynął, miło nam było wyruszyć w drogę powrotną w obecności odprowadzających nas „Galarów” z Ulanowa i motorówek OSP.

Za rok znów przypłyniemy, by wspólnie z kolegami ze Stalowej Woli i Ulanowa wspólnie świętować czerwoną kartkę w naszym kalendarzu.

A może będzie nas jeszcze więcej.

Za udostępnienie zdjęć dziękujemy Andrzejowi Ładzie.